Dziewicza Góra pobiegła piąty raz

W ostatnią sobotę stycznia odbył się przedostatni bieg w cyklu Grand Prix Dziewiczej Góry w Biegach Górskich. Oczywiście nie zabrakło tam reprezentacji For Run Team! Wszyscy wystartowali na dystansie 5 km, by zapewnić sobie klasyfikację w całym cyklu (zaliczyć należy 4 biegi z 6).

Jadąc na miejsce imprezy nic nie wskazywało na to co nas spotka. Zima w tej chwili bardziej przypomina wiosnę, więc o śniegu można było tylko pomarzyć… ale ku mojemu zdziwieniu i radości, teren wokół Dziewiczej Bazy pokryty był śniegiem. Oczywiście nie była to warstwa oszołamiająca, jednak ta tyle spora by przykryć trawę i drzewa. Jednym słowem było wszystko to co lubię. Góry, śnieg i bieg! ;) Wszystko w wersji mini ale było.


Pakując się zabrałem kolce. Tak mnie coś tknęło. Wcześniej biegałem w typowych ulicznych startówkach lub butach terenowych. Tym razem jak się okazało, z uwagi na wspomniane warunki pogodowe, że kolce były strzałem w dziesiątkę!

fot. Tomasz Szwajkowski

Po intensywnej rozgrzewce trzeba było zrzucić cieplejsze ubranie, przypiąć numer i przyczepić chip. Wydawało się nam, że mamy na to sporo czasu… Ale tylko wydawało! Stojąc na parkingu słyszymy komunikat, że za minutę start. Szybko chowamy rzeczy do samochodu. Biegnę na start. Prosto w kierunku zawodników skierowanych w moją stronę, w stronę, w którą zaraz ruszą/ruszymy. Słysze odliczanie 10, 9, 8, 7, … . Jestem tuż przed linią startu. Pada sygnał do startu. W pędzie łapię się znaku, który znajduje się równo z linia startu, robię szybki zwrot i już biegnę z całą grupą biegaczy w dobra stronę.

Początek jak zawsze dosyć szybki, bo jest jeszcze płasko. Potem zaczynają się schody, znaczy się górki. Dzień wcześniej podczas treningu wykonywałem min. ćwiczenia siły biegowej, więc nie byłem do końca pewien jak organizm zareaguje na tą bardzo wymagającą i urozmaicona trasę. Podbiegi szły niemrawo, wręcz ciężko. Za to zbiegi były przyzwoite. Tak jak w poprzednich biegach cyklu udawało się wyprzedzać zawodników lub odskakiwać im i robić jeszcze większą przewagę.

Biegłem praktycznie całe 5 km trzymając się Piotrka Kotkowskiego, który był na wyciągnięcie ręki. Biegł bardzo dobrze i szybko. Udało mi się go wyprzedzić na ostatnim najfajniejszym ale i najtrudniejszym zbiegu. Tylko, że ja kończyłem powoli swój bieg, a on zaczynał drugą pętlę… Szacunek! Kilkaset metrów przed metą widziałem jeszcze innego zawodnika przed sobą, którym okazał się  Miłosz Czechowicz. Zajął on 2 miejsce w biegu na dystansie 5 km, wyprzedzając mnie o 5 sekund.

Klasyfikacja końcowa 5 km – pełne wyniki

1. Łukasz Pękala            20:43
2. Miłosz Czechowicz    21:10
3. Grzegorz Urbańczyk 21:15

Pozostali zawodnicy For Run Team

22. Ksawery Urbańczyk 27:57
42. Mikołaj Stróżniak       31:37

Łącznie bieg na dystansie 5 km ukończyło 68 osób.


Gdy ja już odpoczywałem na mecie, szykując się do dokończenia treningu (który zakładał start na 5 km i 4 przebieżki po 2 minuty), rywalizacja jeszcze trwała w biegu na 10 km. Zwycięstwo na tym dystansie wywalczył Bogusz Podgórski , wyprzedzając Łukasza Nowackiego (organizatora biegu, któremu obowiązki nie przeszkodziły w szybkim bieganiu), oraz Mateusza Rodewalda.

Klasyfikacja końcowa 10 km – pełne wyniki

1. Bogusz Podgórski  40:37
2. Łukasz Nowacki      40:58
3. Mateusz Rodewald 41:43

Łącznie bieg na dystansie 10 km ukończyło 107 osób.

Wszystkie moje starty na Dziewiczej Górze traktuje jako mocne treningi. Sobotni start w 5. biegu cyklu był zakończeniem bardzo mocnego tygodnia treningów.

Do zobaczenia na ostatnim biegu, który odbędzie się 28 lutego. Wtedy też nastąpi podsumowanie całego cyklu.

 

Comments are closed.