A miało być tak pięknie! Treningi udawało się dobrze realizować, forma rosła… Ale jest tak jak w przysłowiu: „Chcesz rozśmieszyć Boga? Powiedz mu o swoich planach”. A ja ambitne plany miałem na marzec, ale już w lutym wiedziałem, że z ich realizacją może być ciężko.
Ale po kolei.
Początek lutego to wizyta w TVN, by w programie Wstajesz i Weekend, powiedzieć kilka słów wraz z Tomkiem Walerowiczem (zwycięzcą biegu z 2016 r.) o Wings for Life World Run.
Cały wywiad możecie zobaczyć tu. (Jakie nowości w tym roku? Biegi w drużynach to nie nowość panie redaktorze! )
W moich treningach zaczynało się całkiem nieźle układać. Wchodziłem w coraz mocniejsze akcenty. Zacząłem odwiedzać stadion, gdzie biegałem szybsze odcinki. Smog jednak nie ułatwiał życia i czasem korzystałem z bieżni mechanicznej w Red Oak. Rozpocząłem także treningi na stadionie LA, gdzie warunki były jak na lodowisku… Ale dawałem radę
Wszystko wyglądało całkiem obiecująco. Niestety musiałem na 4 dni zrezygnować z biegania bo miałem problemy z zatokami. Zamiast biegania starałem się wykonywać ćw. ogólnorozwojowe. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło
Po przymusowym odpoczynku wróciłem do treningów i nie maiłem z tym zbyt dużych problemów. A to cieszy! Warunki w Dębinie niestety nie rozpieszczały. Było bardzo ślisko. A bieganie w takich warunkach nie ma z przyjemnością zbyt dużo wspólnego. Dlatego też spędzałem więcej czasu na asfalcie niż na bardziej lubianych parkowych ścieżkach.
Trening całkiem dobrze był realizowany. Zmieniłem pracę, która nie koliduje mi z bieganiem i startami w zawodach. Wszystko zaczęło się dobrze układać. Do nowej pracy, którą dostałem w szkole w Komornikach dojeżdżałem rowerem. 2 x 10 km to już mały dodatkowy trening. Zaczynałem to odczuwać. Nogi były coraz silniejsze, ale to też dzięki sile biegowej, którą skrupulatnie wykonywałem na treningach, ale i rower do mocy z pewnością swoje dołożył.
Rozpoczęliśmy też treningi biegowe For Run Team. Tradycyjnie spotykamy się o 19:00 pod Red Oak z tym, że w inny dzień tygodnia niż w poprzednich latach. Teraz to środa.
Ale niestety nawrót bólu zatok nie pozwolił mi zbyt długo trenować… Musiałem znów przystopować z treningami. Jak się okazało na dłużej niż poprzednio. Ale o tym w kolejnym wpisie, bo to już wydarzyło się w marcu…