Wypad do Szklarskiej Poręby

Korzystając z przedłużonego weekendu wybraliśmy się do Szklarskiej Poręby. Wyjechaliśmy wczesnym niedzielny rankiem. Spowodowane to było sobotnim startem w Grand Prix Dziewiczej Góry w Biegach Górskich. Ich organizator, Łukasz, był naszym kierowcą oraz głównym pomysłodawcą tego wyjazdu.

Dzień I (04.01.2015)

Droga na Dolny Śląsk minęła płynnie i spokojnie. Jedynie zatrzymaliśmy się z dobrej woli by pomóc kobiecie, która stała na poboczu na awaryjnych. Jak się okazało, podczas jej jazdy otworzyła się maska! Udało się nam naprawić usterkę i pojechaliśmy dalej. Przed dwunastą byliśmy już gotowi do wybiegnięcia w góry. Nic nie zapowiadało tego co będzie na nas czekało.

2015-01-04 12.51.34

Ruszyliśmy z ul. Odrodzenia czerwonym szlakiem przebiegającym obok Wodospadu Kamieńczyka, który docelowo prowadzi na Szrenicę. Śniegu było sporo, cały czas pod górę, ale dawaliśmy radę. Dobiegliśmy do schroniska na Hali Szrenickiej gdzie warunki pogodowe nieco się pogorszyły. Po krótkim postoju ruszyliśmy dalej. Niestety napotkaliśmy na swojej drodze silny wiatr i sypiący ostry śnieg. Biegliśmy dalej, jednak na rozdrożu pogoda była tak potworna, że zaczęliśmy się zastanawiać co dalej.

SAMSUNG

Po krótkim namyśle zdecydowaliśmy się skierować w stronę schroniska Pod Łabskim Szczytem.  Zaczęliśmy uciekać w dół przed mocnym wiatrem i kłującym w twarz i oczy śniegiem. Mgła z chmurami mocno ograniczały widoczność. Pobiegliśmy w dół. Niestety szlak był praktycznie nieprzetarty. Kierowaliśmy się wg tyczek oznaczających trasę zimą. Jakoś tak wyszło, że szliśmy częściowo po kosodrzewinie wystającej delikatnie z pod śniegu. Niestety czasem wpadaliśmy po pas w śnieg, pod którym znajdowała się woda w, której zmoczyliśmy kilkakrotnie swoje buty… Mimo problemów dotarliśmy do schroniska. Zatrzymaliśmy się tam na dłuższą chwilę. Zjedliśmy, napiliśmy się, no i oczywiście ogrzaliśmy. Po odpoczynku ruszyliśmy dalej, kierując się żółtym szlakiem, a następnie zielonym w kierunku Rozdroża pod Kamieńczykiem. Dotarliśmy do Szklarskiej Poręby. Kilometrów, choć w ciężkich warunkach, było nam mało, więc ruszyliśmy jeszcze biegiem po Szklarskiej. Skierowaliśmy się w stronę schroniska Chatka Robaczka, by odstawić Magdę. Gdy nam się to już udało wróciliśmy do swojego pensjonatu. Wcześniej umówiliśmy się na wspólne wyjście na obiad.

SAMSUNG

Po odpoczynku i prysznicu ruszyliśmy do Łukasza, który mieszkał 200 m od naszego lokum (mieszkaliśmy w różnych pensjonatach, co spowodowane było późną rezerwacją i brakiem wolnych miejsc w jednym obiekcie). Na obiad mieliśmy zjechać samochodem. Mieliśmy… Niestety warunki na to nie pozwoliły. Problem pojawił się z przyczepnością samochodu. Było ślisko. Samochód zamiast piąć się pod górę, ześlizgiwał się w dół. Początkowo nie przejmowaliśmy się zbytnio tym faktem. Mieliśmy łańcuchy w bagażniku… w każdym razie tak się nam wydawało… Łańcuchów nie było! Po próbach pchania samochodu, podkładaniu „czego się dało” pod koła, co praktycznie w ogóle nie pomagało, zaczęło robić się nerwowo. Samochód cały czas znajdował się coraz niżej drogi. Na szczęście z pomocą przyszli sąsiedzi, dzięki którym udało się zaparkować samochód na ich parkingu, mając nadzieję, że jutro będzie lepiej.

Z tego wszystkiego zapomnieliśmy o głodzie. Jednak gdy emocje związane z samochodem minęły przypominał on o sobie ze zdwojoną siłą. Byliśmy potwornie głodni! Udaliśmy się do knajpy „Niebo w Gębie”. Trafiliśmy doskonale! Ogromne porcje, bardzo dobrego jedzenia. Polecić tu mogę placek po zbójnicku. Siedząc i jedząc spoglądaliśmy za okno gdzie sypał śnieg. Nie wróżyło to dobrej pogody następnego dnia. Najedzeni wróciliśmy do swoich kwater. Dzień zakończyliśmy z przebiegniętymi ok. 22 km.

Dzień II (05.01)

SAMSUNG

Przez całą noc padał śnieg. Zresztą w ciągu dnia także. Nie było sensu pchać się w wyższe partie. Decyzja padła na Drogę pod Reglami. Był to dobry wybór. Nawet w lesie wiatr i śnieg utrudniał bieg. Udało się dobiec do Michałowic, nieco zbaczając z Drogi. Trasa bardzo fajna i raczej łagodna. Bez większych podbiegów. Idealna na spokojne rozbieganie. Spokojnie, pokonując kolejne kilometry, wracając do Szklarskiej podziwialiśmy widoki. Podczas tego treningu zaliczyliśmy ok. 18 km. Wieczorem oczywiście wspólna kolacja i snucie wstępnych planów na kolejny dzień. Jak pogoda pozwoli idziemy w górę!

Dzień III (06.01)

SAMSUNG

W nocy nie padało. Temperatura ok. -3*C. Zapowiedzi pogody mówią o słonecznym dniu. Wstaliśmy rano ok. 7:00. O 8:00 ruszyliśmy tą sama trasą co pierwszego dnia. Niebo czyściutkie, gałązki drzew nie poruszone nawet przez delikatny wiatr. Zapowiadała się bardzo dobra pogoda! Można powiedzieć, że przecieraliśmy szlak tego dnia. Oprócz ratraka i samochodu obsługi nikogo na szlaku nie spotkaliśmy. Co dawało niesamowita ciszę i jeszcze większy urok widokom, które podziwialiśmy. Bez problemów dotarliśmy do schroniska Hala Szrenicka, skąd rozpościerała się piękna panorama. Słońce pięło się coraz wyżej na niebie, ukazując jeszcze ładniejsze widoki. Pobiegliśmy dalej czerwonym szlakiem. Zatrzymaliśmy się na chwilę pod Szrenicą (1362 m. n. p. m.). Podziwianie pięknych widoków, kilka fotek i pobiegliśmy dalej w kierunku Śnieżnych Kotłów.

SAMSUNG

Niestety szlak praktycznie nieprzetarty. Biegliśmy, zapadając się po łydki w śniegu. Piękne słońce i brak wiatru sprzyjało biegowi. Niestety z czasem śnieg zaczął sięgać kolan, a jedyne ślady na szlaku zostawialiśmy my. Gdy śnieg zaczął sięgać nam powyżej kolan postanowiliśmy zawrócić. Nie było sensu kontynuować „biegu” w tak wysokim śniegu. Dotarliśmy do okolic Sokolnika (1384 m. n. p. m.).

SAMSUNG

Powrót był całkiem fajny. Zbieg w wysokim śniegu, choć wymagający, sprawił mi dużo radości. Dotarliśmy w ten sposób do Szrenicy, gdzie na chwilę zatrzymaliśmy się w schronisku. Ponieważ czas nas trochę gonił (wracaliśmy tego dnia do Poznania) zaczęliśmy zbiegać drogą, którą ledwo co wbiegaliśmy. Nie oszczędzając nóg momentami pędziłem poniżej 3 minut na kilometr. By nie oddalać się zbytnio od towarzyszących dziewczyn, częściowo po zbiegu podbiegałem do nich by znów popędzić w dół. Robiąc w ten sposób bardzo fajny, urozmaicony trening siły biegowej. Tak też dotarliśmy do swojej kwatery.

20150106_103942W sumie wyszło ok. 18 km. Po szybkim prysznicu, spakowaniu się opuściliśmy pensjonat i zapakowaliśmy samochód bagażami. Udaliśmy się jeszcze do wspomnianej wcześniej knajpy „Niebo w Gębie”. Najadłszy się, tym razem kwaśnicą i smażonym serem z frytkami, udaliśmy się w drogę powrotną, która minęła szybko i sprawnie.

Podsumowując

Przebiegliśmy:

- ok. 60 km, co jest całkiem dobrym wynikiem jak na panujące warunki. Trzeba pamiętać, że kilometry w górach liczy się nieco inaczej niż na nizinach ;)

Mieszkaliśmy:

- Dom Wycieczkowy Milutka – http://milutka.obitur.pl

- Pensjonat Roxana – http://www.roxana-szklarska.pl

- Chata Robaczka – http://www.chatkarobaczka.pl

Jedliśmy:

- Restauracja Niebo W Gębie (ul. 1 Maja, Szklarska Poręba)

20150106_093325

Comments are closed.