Zawrót głowy, czyli bieganie na stadionie

Lubię startować na różnych dystansach. Zresztą uważam, że jest to wskazane jeśli chcemy się rozwijać. Postanowiłem więc kolejny raz wystartować w Mistrzostwach Miasta Poznania w biegu na 10 000 m. Zastanawiacie się pewnie dlaczego nie piszę po prostu 10 km? Bieg ten odbywał się na stadionie, a wszystkie biegi, które odbywają się na bieżni zapisywane są właśnie w ten sposób. Dystans, na którym wystartowałem jest najdłuższym klasycznym biegiem rozgrywanym na 400 m pętli, a liczy ich 25. Czyli w głowie może się zakręcić ;)

11390419_886292074761575_3108565589530469800_n

Amatorom niestety nie jest łatwo wystartować w zawodach na bieżni. Z reguły zarezerwowane są one dla zawodników zrzeszonych w klubach. Tym razem jednak było inaczej. Wystarczyło stawić się na stadionie Olimpii w Poznaniu, zgłosić swój udział i wystartować.

W zeszłym roku również brałem udział w tych mistrzostwach. Wtedy udało się wygrać i zostać Mistrzem Poznania. Jednak to było rok temu…

Na miejsce gdzie odbywały się zawody dotarłem praktycznie w ostatniej chwili. Objazdy i utrudnienia w komunikacji spowodowały wydłużenie się szacowanego czasu przejazdu dom-stadion. Spory kawałek drogi pokonałem biegnąc, co stanowiło część rozgrzewki. Jednak myślałem, że na miejscu będę miał więcej czasu. Pomyliłem się. Organizatorzy pozytywnie mnie zaskoczyli. Tym razem wszystko odbyło się na czas (poprzednimi razami gdy startowałem, spóźnienia nawet 45 minutowe były normą…).  

Odebrałem szybko numer startowy, który również mógłby posłużyć jako mały latawiec ;) Założyłem kolce i wykonałem ostatnie ćwiczenia przed startem.

Plan na bieg był prosty. Pobiec mocno i jeśli się da, załapać się na podium. Starter wystrzelił z pistoletu, a my ruszyliśmy. Grupa liczyła ok. 20 osób. Pierwsze dwa koła prowadziłem. Potem jednak zajmowałem drugie/trzecie  miejsce, co praktycznie się nie zmieniło, aż do końca wyścigu. Biegliśmy po ok 3:23/km. Czułem się całkiem dobrze. Trzymałem tempo i starałem się nie stracić trzymanego miejsca. Piąty kilometr pokonaliśmy w nieco ponad 17 minut. Zaczęły się małe przetasowania. Zawodnik (Karol Kazikowski), który cały czas trzymał się za moimi plecami wyszedł na prowadzenie i przyśpieszył. Niestety nie miałem siły by skutecznie pójść za nim. Zrobił to jednak zawodnik, który biegł cały czas na prowadzeniu (Dawid Jagła). Ja pozostałem na trzecim miejscu, starając się by miejsca tego nie stracić. Udało się to. Niestety nie miałem sił by dogonić uciekinierów. Może w nogach jeszcze tkwiło zmęczenie po Wingsie?

11262294_453453138155282_25848531_n

Jak się okazało na mecie, uciekli mi kolejno o 23 i 11 sekund. Czyli wcale nie tak dużo… Ja osiągnąłem czas 34:41,61. Jestem z niego zadowolony, jednak jest co poprawiać i nad czym pracować.

Raczej jestem typem zawodnika, który woli startować wolniej i w trakcie biegu przyspieszać. Ciężko jest jednak taką technikę zastosować w wyścigu na bieżni, gdy rywale mocno gnają do przodu. Udało się jednak zrealizować plan i stanąłem po raz kolejny na podium. Oprócz tego, jak z każdego startu wyciągnąłem wnioski i zdobyłem kolejne doświadczenia.

11292630_453452738155322_169815052_n

Teraz czeka mnie start 14 czerwca w Sztafecie Maratońskiej XLPL Ekiden, na dystansie 10 km 800 m. Wystartuje tam z mocną ekipą For Run Team ;) Następnie wezmę udział w Zielonka Ultra Maraton na dystansie 43 km. Wtedy też zakończę pierwszą część biegowego roku.

Comments are closed.